Prawdziwy powód Brexitu
Establishment forsował kłamstwo, że niechęć do imigracji z Polski i innych krajów Europy Wschodniej była głównym motorem brytyjskiego głosowania za opuszczeniem UE. Rzeczywistość jest zupełnie inna.
W 2016 roku, roku historycznego głosowania w sprawie Brexitu, w Wielkiej Brytanii mieszkało około 1,3 miliona obywateli krajów UE8 (Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Słowacja, Słowenia) i krajów UE2 (Bułgaria, Rumunia). Największą grupę tych imigrantów stanowili Polacy, których liczbę szacuje się na około 814 000. Polacy i inni obywatele UE8 przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii w celach zarobkowych od 2004 roku, kiedy to UE rozszerzyła swoje granice, a w 2007 roku dołączyły do nich Rumunia i Bułgaria.
W 2012 roku Ed Miliband, żydowski przywódca Partii Pracy, która sprawowała władzę w latach 1997-2010 (znanej również jako "Nowa Partia Pracy"), wydał oświadczenie wyglądające na przeprosiny, mówiąc, że rząd Partii Pracy "pomylił się" w kwestii imigracji, wpuszczając zbyt wielu ludzi. Rzeczywiście, w ciągu 13 lat sprawowania władzy, brytyjska populacja powiększyła się o 5,5 miliona imigrantów. Nie jest zaskoczeniem, że "przeprosiny" pojawiły się nie w czasie, gdy laburzyści byli u władzy, ale po tym, jak zostali przegłosowani, częściowo w wyniku rozczarowania opinii publicznej masową imigracją "otwartych drzwi". Takie przyznanie się przez urzędujący rząd, o ile nie zostało wywołane katastrofalnymi sondażami opinii publicznej, byłoby mniej prawdopodobne. Jak jednak zobaczymy, diabeł tkwi w szczegółach, więc skupmy się na treści tego, co powiedział.
Lider żydowskiej Partii Pracy Ed Miliband przeprasza za zezwolenie na zbyt dużą liczbę białych imigrantów
Większość przemówienia, które wygłosił w Londynie w 2012 roku (transkrypcja tutaj), poświęcona była zachwytom nad nie-białymi imigrantami i "różnorodnością" Wielkiej Brytanii. Zaczął od natychmiastowego rozpoczęcia rapsodii na temat wielokulturowości Londynu, miasta, w którym "ludzie z różnych środowisk, muzułmanie, sikhowie, hinduiści, chrześcijanie i osoby bezwyznaniowe, żyją i pracują razem... Miejsce, w którym ludzie nie tylko tolerują się nawzajem, ale budują przyjaźnie, rodziny i firmy w różnych społecznościach". Mówiąc szerzej o Wielkiej Brytanii, pochwalił "naszą jedność jako kraju i naszą różnorodność. Igrzyska [Olimpijskie] przybyły do Wielkiej Brytanii ze względu na tętniące życiem, wielkoduszne, wieloetniczne i różnorodne miasto, które zaprezentowaliśmy w ofercie Londynu".
Lider żydowskiej Partii Pracy Ed Miliband
Miliband był szczególnie podekscytowany bardzo lubianym somalijskim sportowcem Mo Farah, który urodził się w Somalii;
"Ale jeszcze większym przywilejem było zobaczyć, jak Mo Farah zdobywa pierwszy ze swoich złotych medali. Jeśli cokolwiek było decydującym momentem Igrzysk Olimpijskich, pośród tak wielu decydujących momentów, to były to zwycięstwa Mo Farah". Czy to nie był niesamowity wywiad, kiedy zapytano go: "Czy nie wolałbyś biegać dla Somalii?". A on odpowiedział: "To jest mój kraj, kolego". Dlatego w niedzielę zagłosuję na niego w plebiscycie na Sportową Osobowość Roku".
Kontynuował: "Całe doświadczenie olimpijskie odzwierciedlało różnorodność współczesnej Wielkiej Brytanii. Było to więc ogromne osiągnięcie dla naszego kraju i odzwierciedla kluczową rzeczywistość dotyczącą naszego dzisiejszego narodu. Różnorodność społeczna, kulturowa i etniczna uczyniła nas silniejszymi".
Oczywiście wplótł w to swoje własne imigranckie pochodzenie i pochodzenie swoich żydowskich rodziców uciekających z nazistowskich Niemiec;
"Przez pokolenia nowi ludzie przybywali do Wielkiej Brytanii, często szukając schronienia przed uciskiem, i ciężko pracowali, aby zbudować nowe życie. Wnieśli oni ogromny wkład w rozwój tego kraju. Mówię to jako dziecko imigrantów. Nie stałbym tutaj, gdyby nie hojność Wielkiej Brytanii. Moi rodzice przybyli tu jako uchodźcy przed nazistowskim terrorem".
Daleki od zakończenia swojego ulubionego tematu, zachwycił się tym, jak cudowne jest to, że szkoła, do której uczęszczał, ma teraz "młodych ludzi, których rodziny pochodzą z ponad 60 krajów i mówią 50 różnymi językami".
"Uwielbiam różnorodność Londynu", kontynuował, być może obawiając się, że nie do końca wyjaśnił to swojej publiczności. "Jesteśmy wieloetniczną, zróżnicowaną Wielką Brytanią" - dodał, nieustraszony w obliczu tautologii. "Brytyjczycy zaakceptowali tę różnorodność".
Mówił trochę o "rasistowskiej" przeszłości Wielkiej Brytanii, a następnie, na wypadek gdyby jego słuchacze nadal nie zrozumieli, o co chodzi w "różnorodności etnicznej", kontynuował;
"Ludzie zawierają małżeństwa ponad podziałami rasowymi, etnicznymi i kulturowymi. Wychowują dzieci i zapewniają sobie przyszłość częściej i z większym powodzeniem niż w wielu innych krajach. Rzeczywiście, przeprowadzony w tym tygodniu spis ludności wykazał, że osoby mieszanej rasy są jedną z najszybciej rosnących grup w Wielkiej Brytanii. Rozwój, z którym ludzie czują się całkowicie komfortowo".
Po szczegółowym opisaniu tego, co jego zdaniem czyni Wielką Brytanię tak wspaniałą (wraz z kilkoma głównymi założeniami dotyczącymi opinii publicznej w tej sprawie), w końcu zajął się dokładnie tym, co Partia Pracy "pomyliła" w kwestii imigracji.
"W ciągu ostatnich piętnastu lat migracja do Wielkiej Brytanii była szybsza i bardziej rozległa niż kiedykolwiek w naszej historii. Przybywa tu wiele osób, zwłaszcza z krajów, które dopiero co przystąpiły do Unii Europejskiej. Ostatni rząd Partii Pracy popełnił błędy. Jak powiedziałem wcześniej, zdolność naszej gospodarki do wchłonięcia nowych migrantów była większa niż zdolność niektórych naszych społeczności do przystosowania się. Powiedzieliśmy, że wyciągniemy wnioski z migracji z Europy Wschodniej i zapewnimy maksymalną kontrolę przejściową w przyszłości".
Po nakreśleniu "prawdziwego problemu" powrócił do swojego ulubionego tematu; świętowania czarnoskórych ludzi w Wielkiej Brytanii, w tym kobiety z Sierra Leone, która właśnie była na "afrykańskiej imprezie rodzinnej". "To jest prawdziwa historia dzisiejszej Wielkiej Brytanii", powiedział Miliband w odniesieniu do Afrykanki, po czym powiedział więcej o swoim żydostwie i zacytował rabina.
Mam nadzieję, że mój czytelnik rozumie teraz, dlaczego zadałem sobie tyle trudu, by zepsuć to mdławe przemówienie. Po złożeniu długiego, ekstatycznego hołdu milionom nie-białych imigrantów w Wielkiej Brytanii i ich zasługom - z których wielu przybyło do Wielkiej Brytanii za rządów Partii Pracy w latach 1997-2010 - wyjaśnia, których imigrantów przeprasza za sprowadzenie przez jego partię; tych z Europy Wschodniej. Innymi słowy, białych ludzi.
Rok wcześniej Miliband udzielił wywiadu BBC na ten sam temat.
"Nie sądzę, że kłamaliśmy, ale uważam, że pomyliliśmy się pod wieloma względami. Sądzę, że przede wszystkim wyraźnie nie doceniliśmy liczby osób przybywających z Polski, co miało większy wpływ, niż byśmy przypuszczali".
W prawdziwym stylu Milibanda, kilka sekund później ponownie podkreśla tę samą kwestię;
"Myśleliśmy, że będzie pewna liczba osób przyjeżdżających do kraju z Polski - okazało się, że była znacznie większa - to miało wpływ".
Jak wie każdy, kto ma wiedzę lub doświadczenie na Zachodzie, świętowanie, popieranie i umożliwianie masowej nie-białej imigracji przez żydowskich polityków jest raczej normą niż wyjątkiem. Rzeczywiście, wydaje się to kluczową cechą współczesnego zachodniego krajobrazu politycznego i jednym z najpoważniejszych, jeśli nie najpoważniejszym problemem naszych czasów. Prawie wszystkie białe kraje Zachodu są przepełnione politykami takimi jak Miliband, starającymi się jak najszybciej uczynić rdzennych białych mniejszością.
Rola mediów w obwinianiu Brexitu o niechęć do Polaków
Szczególne w tym przypadku jest to, jak wpłynęło to na postrzeganie przez opinię publiczną, zwłaszcza za granicą, brytyjskiego stosunku do Europejczyków z Europy Wschodniej i przyczyn głosowania za Brexitem. Przemówienia Milibanda i jego kampania "Przepraszamy za wszystkich Polaków" były szeroko relacjonowane we wszystkich głównych mediach. Naturalnie Europejczycy w całej UE chcieli wiedzieć, dlaczego Brytyjczycy podjęli ważną decyzję o opuszczeniu bloku w 2016 roku. Wiadomość przekazana im za pośrednictwem mediów masowych / międzynarodowych była taka sama, jak cztery lata wcześniej: Brexit nastąpił, ponieważ "Brytyjczycy nie chcą Europejczyków ze Wschodu".
Nieproporcjonalnie żydowskie (a dziś coraz bardziej otwarcie anty-białe) media wtedy, jak i teraz, wzmacniały przekaz Milibanda i jemu podobnych, przedstawiając jego opinie jako opinie ogółu społeczeństwa. Twierdził, jak wielu robi to do dziś, że mówi w imieniu całego narodu, stwierdzając, że "Brytyjczycy przyjęli tę różnorodność", że "różnorodność etniczna uczyniła nas silniejszymi" i że szybki wzrost populacji mieszanej rasy jest czymś, z czym "ludzie czują się całkowicie komfortowo".
Miliband miał rację co do jednej rzeczy; brytyjska opinia publiczna była wówczas - podobnie jak przez pewien czas - niezadowolona z masowej imigracji. Byli szczególnie niezadowoleni z tego, że Partia Pracy otworzyła granice dla ogromnej liczby ludzi z całego świata. To, co jest celowo przeinaczane - i jest to kluczowy punkt - to rodzaj imigracji, przeciwko której protestowali Brytyjczycy. Przyjrzyjmy się bliżej imigracji pod rządami Nowej Partii Pracy.
Nowa Partia Pracy celowo otworzyła drzwi dla imigrantów z trzeciego świata w tajnym planie uczynienia Wielkiej Brytanii wielokulturową.
Powyższy nagłówek nie jest hiperbolą. Rząd Partii Pracy w latach 1997-2010 celowo zwiększył imigrację z krajów trzeciego świata, jednocześnie ukrywając ten program przed opinią publiczną. Prawdą jest, że imigracja z UE, zwłaszcza z nowszych państw członkowskich UE2 i UE8, stanowiła dużą część z 5,5 miliona imigrantów przybyłych za kadencji Nowej Partii Pracy - ale nawet ponad 3 miliony z tych 5,5 miliona pochodziło z krajów trzeciego świata.
Jak opisano w tym artykule, 200 000 pochodziło z samej tylko afrykańskiej Somalii - jednego z najbardziej skorumpowanych, ogarniętych przestępczością i chaosem krajów na świecie, który nie ma żadnych historycznych ani kulturowych powiązań z Wielką Brytanią. "Większość Somalijczyków - największa populacja uchodźców w Wielkiej Brytanii - nie pracuje. Są jednymi z najbiedniejszych, najgorzej wykształconych i najmniej zatrudnionych w Wielkiej Brytanii", wyjaśnia artykuł Economist, przedstawiając to jako całkowitą tajemnicę. Według rządowego raportu z 2009 r., urodzeni w Somalii imigranci mają najniższy wskaźnik zatrudnienia spośród wszystkich imigrantów w Wielkiej Brytanii (stopa bezrobocia wśród somalijskich mężczyzn została oszacowana w 2013 r. na oszałamiające 65%), a jednak w 2013 r. Financial Times poinformował, że Somalijczycy wysyłają co roku 500 milionów funtów do Somalii z Wielkiej Brytanii. Ogromna część tych pieniędzy to oczywiście zasiłki, prosto z kieszeni brytyjskiego podatnika.
Pod rządami Nowej Partii Pracy imigracja z innych krajów trzeciego świata, takich jak Indie i Pakistan, ogromnie wzrosła, ale premier Tony Blair zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ukryć ten fakt przed opinią publiczną;
"Podobnie jak Straw, Blair starał się nigdy publicznie nie wspominać o rosnącej liczbie imigrantów z Indii i Pakistanu, którzy mogliby teraz wjechać do Wielkiej Brytanii. Nie zastanawiał się też, jak zapewnić mieszkania, szkoły i opiekę zdrowotną dla dodatkowych 300 000 osób przybywających rocznie". [Daily Mail].
Jak się dowiedzieliśmy, rząd Partii Pracy zrobił wszystko, by zaprosić imigrantów z Trzeciego Świata do osiedlenia się w Wielkiej Brytanii. Co bardziej szokujące, okazało się, że nie zostało to nawet zrobione z powodów ekonomicznych, ale ideologicznych, jako celowa próba uczynienia Wielkiej Brytanii wielokulturową. Plan został celowo ukryty przed opinią publiczną. Zdradziecka motywacja stojąca za tym tajnym planem została ujawniona przez byłego doradcę rządu Partii Pracy, który w 2009 roku stał się demaskatorem Andrew Neathera. W artykule dla London Evening Standard Neather stwierdził, że złagodzenie kontroli imigracji przez Partię Pracy było celową próbą stworzenia "prawdziwie wielokulturowego" kraju. Przypomniał również, że "wychodził z niektórych dyskusji z wyraźnym poczuciem, że polityka ta miała na celu - nawet jeśli nie był to jej główny cel - utarcie nosa prawicy w kwestii różnorodności".
Żydowska minister ds. imigracji Barbara Roche i jej trzecioświatowa polityka "otwartych drzwi”
Minister ds. imigracji premiera Tony'ego Blaira, Żydówka Barbara Roche, opisywana jako "pionierka polityki otwartych drzwi" Nowej Partii Pracy, przewodniczyła rekordowej liczbie imigrantów z krajów trzeciego świata podczas swojej kadencji. Jej poglądy i motywacje w tej kwestii zostały podsumowane na jej stronie Wikipedii, wraz ze źródłami:
"Roche była zdecydowaną zwolenniczką liberalnej polityki imigracyjnej do Wielkiej Brytanii[16] i opowiadała się za zwiększoną imigracją w czasie, gdy była ministrem stanu ds. azylu i imigracji. Wśród powodów, dla których to robiła, wymieniła wykorzystanie migracji do uwolnienia niedoborów umiejętności, reagowania na starzejącą się demografię kraju i wzrostu gospodarczego.[17] We wrześniu 2000 r. wygłosiła przemówienie, w którym przedstawiła swoje pragnienia liberalizacji polityki imigracyjnej Wielkiej Brytanii, wzywając do tego, co rząd nazwał "zarządzaną migracją".[18][17][19] Uważała, że korzyści płynące z migracji powinny być pokazywane poprzez podkreślanie różnorodności etnicznej Wielkiej Brytanii i wkładu migrantów w rozwój kraju, w podobny sposób jak w krajach takich jak Stany Zjednoczone, Australia i Kanada".
Żydówka Barbara Roche, minister ds. imigracji pod rządami Nowej Partii Pracy
Roche dała jasno do zrozumienia, że szczególnie popierała i dążyła do zwiększenia imigracji nie-białych;
"Chciałam być pierwszym ministrem ds. imigracji, który powie, że imigracja to dobra rzecz (...) Mamy wielorasowe, wielokulturowe społeczeństwo; jesteśmy dzięki temu silniejszym krajem". [Barbara Roche w wywiadzie dla New Statesman, 2000].
Roche nie wierzyła w deportację w żadnych okolicznościach. Wyraziła ten pogląd, który stanowił podstawę jej polityki podczas sprawowania urzędu, całkiem otwarcie;
"Uważam, że osoby ubiegające się o azyl powinny mieć możliwość pozostania. Deportacja trwa zbyt długo i jest emocjonalna".
Barbara Roche wyjaśnia, w jaki sposób jej żydowskie pochodzenie wpływa na jej politykę
Co najważniejsze, Roche otwarcie mówiła o tym, że jej etniczne żydowskie dziedzictwo oraz jej poglądy polityczne, motywacje i działania dotyczące imigracji są ze sobą nierozerwalnie związane.
Podobnie, Roche była również zwolenniczką wielokulturowości i wiązała to ze swoim żydowskim pochodzeniem i rodzicami-imigrantami[22][20][4][15], stwierdzając: "Moje bycie Żydem całkowicie mnie informuje, informuje moją politykę. Rozumiem odmienność grup etnicznych. Amerykanie wyprzedzają nas w kwestiach takich jak wieloraka tożsamość. Jestem Żydem, ale jestem też londyńczykiem; jestem Anglikiem, ale też Brytyjczykiem"[4].
Imigracja z Trzeciego Świata a polska imigracja w Wielkiej Brytanii
Wzrost imigracji z krajów trzeciego świata pod rządami Nowej Partii Pracy przyniósł - jak zawsze i do dziś - wzrost terroru, przestępczości i nieporządku społecznego w Wielkiej Brytanii. Oprócz licznych muzułmańskich ataków terrorystycznych, takich jak 7/7 i zamach bombowy w Manchester Arena, w których zginęły 74 osoby, mieliśmy do czynienia z horrorem (prawie wyłącznie) pakistańskich gangów gwałcicieli, działających w miastach w całej Wielkiej Brytanii, uwodzących, gwałcących, a czasem mordujących młode białe dziewczyny. Liczba ofiar tego procederu jest oszałamiająca - ta lewicowa gazeta przyznaje, że oficjalne dane potwierdzają 19 000 ofiar, ale rzeczywista liczba jest prawdopodobnie znacznie wyższa.
Pakistańskie gangi gwałcicieli od dziesięcioleci atakują młode białe dziewczyny w całej Wielkiej Brytanii
Miasta takie jak Londyn odnotowały ogromny wzrost przestępstw z użyciem noża, prawie wszystkie popełniane przez czarnoskórą młodzież. Przestępstwa związane z nożami w samym Londynie przekroczyły prawie 16 000 w 2019 roku. Ogólnie rzecz biorąc, czarnoskórzy od dawna są nadreprezentowani w przestępczości ulicznej, jak opisano na stronie Wikipedii poświęconej przestępczości i pochodzeniu etnicznemu w Wielkiej Brytanii;
"Napady i przemoc gangów są kojarzone z osobami czarnoskórymi od lat sześćdziesiątych XX wieku.[23]... W 1995 r. komisarz londyńskiej policji metropolitalnej Paul Condon stwierdził, że większość napadów w Londynie została popełniona przez osoby czarnoskóre.[27]".
Czarni i inni nie-biali specjalizują się również w gwałtach zbiorowych;
"London Metropolitan Police Service zebrała statystyki dotyczące gwałtów zbiorowych. Filmowiec Sorious Samura przeanalizował statystyki dotyczące 29 gwałtów zbiorowych i odkrył, że "wysoki odsetek został popełniony przez czarnoskórych i mieszanych rasowo młodych mężczyzn"[37]".
Jak wspomniano, somalijscy imigranci są jedną z najmniej zatrudnionych grup w Wielkiej Brytanii (65% bezrobotnych mężczyzn, 95% bezrobotnych kobiet). Osoby rasy czarnej i niebiałej w Wielkiej Brytanii nadal mają najwyższą stopę bezrobocia.
Polacy byli najciężej pracującą grupą imigrantów w Wielkiej Brytanii
Tymczasem w 2016 r. 92% Polaków w Wielkiej Brytanii pracowało lub studiowało – „najwyższy wskaźnik wśród wszystkich grup etnicznych w Wielkiej Brytanii”. Jak szczegółowo opisano w tym artykule, pracownicy w UE jako całość wnieśli do gospodarki więcej pieniędzy, niż z niej zabrali. Tylko Polacy otworzyli ponad 20 000 firm.
Mówiąc osobiście jako Brytyjczyk, który później nawiązał bliskie kontakty z Polską, moje doświadczenia z Polakami w Wielkiej Brytanii były zawsze pozytywne. Polscy imigranci w Wielkiej Brytanii szybko zdobyli reputację ludzi pracowitych i sumiennych – ludzi pracowitych i obdarzonych dużym zaufaniem, a także ciepłych i przyjaznych. Potwierdza to prawie każda inna znana mi Brytyjka – żadna z nich nigdy nie miała problemu z Polakami lub polskimi imigrantami. Po Brexicie, gdy wielokrotnie powtarzano mi od Polaków: „wyszłeś z UE, bo nie lubiłeś Polaków”, poczułem mieszaninę smutku i złości, którą ciężko opisać w pełni. Złość z powodu kłamstwa, zwłaszcza świadomość tego, jak dokładnie powstało to kłamstwo, w jaki sposób zostało rozpowszechnione i kto je rozsiewał – oraz smutek, że ludzie, których darzę ogromnym sentymentem, wmówili sobie, całkiem błędnie, że niechęć do Polaków spowodowała brexit . Stwierdzenie „Brytyjczycy nie lubią Polaków” jest mniej więcej tak samo prawdziwe, jak stwierdzenie „Brytyjczycy zaakceptowali tę [etniczną] różnorodność”. Czyli jest to oczywista nieprawda.
Ale kto może winić Polaków za to, że w to wierzą? Jak podkreślono wcześniej, brytyjskie media, nie mówiąc już o politykach takich jak Ed Miliband, wielokrotnie forsowały publiczny przekaz, że naszym największym problemem jest imigracja z Polski, a nie z Trzeciego Świata. Dlaczego więc establishment to zrobił? Istnieje kilka prawdopodobnych wyjaśnień.
Otwartą dyskryminację białych uważa się za politycznie akceptowalną. Jeśli wojna z białymi nie była dla wielu ludzi oczywista 10 lat temu, a tym bardziej 20 lat temu, teraz jest z pewnością widoczna. Mamy dla nas sezon otwarty – nie-białym i Żydom uchodzi na sucho mówienie o nas praktycznie wszystkiego, co chcą, a mimo to będą nas teraz zamykać za choćby szerzenie świadomości na temat naszej etnicznej wymiany. Zjawisko to narasta od jakiegoś czasu, więc nie powinno być zaskoczeniem, że w 2012 roku przywódca żydowskiej labourzystów Ed Miliband miał poczucie, że Polacy – jeden z najciężej pracujących i przestrzegających prawa narodów na świecie – stanowią jedyną grupę imigrantów, którą uważa za mógłby zaatakować i „przeprosić” za wpuszczenie. Czy żydowski lewicowy polityk, taki jak Miliband, kiedykolwiek wstałby i powiedział to samo o naprawdę problematycznej grupie imigrantów – tj. „wpuściliśmy zbyt wielu Pakistańczyków?” Odpowiedź oczywiście brzmi: nie – nie za milion lat. W narastającym antybiałym klimacie, wiedząc, że brytyjska opinia publiczna jest niezadowolona z imigracji, on i media zdecydowali, że „bezpiecznie” jest zrobić z Polaków kozła ofiarnego, unikając w ten sposób zarzutów o rasizm.
Dało to pretekst do ograniczenia imigracji białych do Wielkiej Brytanii. Wiedząc, co teraz robimy w sprawie jasnego planu naszych elit, aby jak najszybciej zapełnić każdy Biały kraj nie-białymi, wydaje się prawdopodobne, że posłużyło to również jako pretekst do ograniczenia imigracji z krajów Białych, takich jak Polska, i zwiększenia imigracji z Trzeciego Świata, pomimo wiedząc, że Brytyjczycy mieli dość tego drugiego, a nie pierwszego.
Była to próba zwrócenia opinii publicznej przeciwko Polakom i innym imigrantom z Europy Wschodniej. Nie można zaprzeczyć, że antypolska propaganda odniosła pewien skutek w kraju. Jak wspomniałem, nigdy nie spotkałem ani jednej osoby, która miałaby problem z Polakami w Wielkiej Brytanii – ale jest pewna kategoria osób, która zawsze będzie podatna na medialne pranie mózgu. Powiedz wystarczającej liczbie ludzi, że Polacy kradną im pracę, a niektórzy w to uwierzą.
Teraz wyjaśniliśmy pewne tło, w tym sposób propagowania tego kłamstwa, wraz z programem Nowej Partii Pracy i przesłaniami na temat imigracji, pojawia się kluczowe pytanie, na które każdy czytający obywatel Europy będzie naturalnie chciał odpowiedzi;
Jeśli problemem byłaby imigracja z Trzeciego Świata, dlaczego Brytyjczycy mieliby głosować przeciwko swobodnemu przemieszczaniu się z Europy?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy zwrócić szczególną uwagę na wydarzenia z 2015 r., czyli roku poprzedzającego głosowanie w sprawie Brexitu w 2016 r. Przed 2015 rokiem wielu postrzegało Unię Europejską w znacznie bardziej pozytywnym świetle. Swobodny przepływ Europejczyków po Europie, której Wielka Brytania oficjalnie była częścią, wydawał się dobrym pomysłem, chociaż niektórzy politycy, jak Nigel Farage, od dawna twierdzili, że UE, pierwotnie przedstawiana jako paneuropejski blok handlowy, przekształca się w europejskie superpaństwo z rosnące żądania scentralizowanej władzy – coś w rodzaju politycznej manifestacji „pełzania funkcji”.
Kryzys migracyjny z 2015 r
Latem 2015 r. wydarzenie, które stało się znane jako „europejski kryzys migracyjny 2015”, zostało w dużej mierze wywołane konfliktem w Syrii, tworząc nową falę uchodźców z Bliskiego Wschodu. Niemiecka kanclerz Angela Merkel podjęła fatalną, pozornie jednostronną decyzję o powitaniu ich w Niemczech na otwartym zaproszeniu, stwierdzając słynnie, że „damy sobie z tym radę”.
Angela Merkel, która w 2015 roku zaprosiła kraje trzeciego świata do Europy, pozuje z migrantem
Naturalnie wieść rozeszła się lotem błyskawicy po całym trzecim świecie i grubo ponad milion mężczyzn w wieku bojowym przybyło do Niemiec – prawie wszyscy podający się za Syryjczyków, mimo że pochodzą z takich krajów jak Afganistan, Irak, Somalia, Erytrea i prawie każdy inny zakątek Afryki. trzeci Świat. Wielu zniszczyło dokumenty, w związku z czym nie można było zidentyfikować kraju pochodzenia i nie można było ich zwrócić.
Reszta świata zachodniego ze zdumieniem i niepokojem patrzyła, jak Niemcy najwyraźniej popełniają kulturowe i etniczne samobójstwo. Bez zgody i konsultacji narodu niemieckiego Merkel w pojedynkę dokonała poważnych przemian w niemieckiej demografii. Nowo przybyli zostali obdarowani niezwykle hojnymi zasiłkami socjalnymi, obejmującymi zakwaterowanie, wydatki i opiekę zdrowotną.
Nic dziwnego, że w następstwie masowych przesiedleń gwałtownie wzrosła liczba brutalnych przestępstw, działalności gangów, morderstw, a zwłaszcza gwałtów. Rzeczywiście, gwałt rozpoczął się niemal natychmiast; zaledwie kilka miesięcy po masowym napływie 1200 młodych kobiet padło ofiarą przemocy na tle seksualnym ze strony migrantów podczas obchodów Sylwestra 2015 w Kolonii w Niemczech. W niemieckich miastach uczennicom odradzano ubieranie się wyzywająco i odnotowano niezliczone przypadki napaści na tle seksualnym na młode dziewczęta ze strony młodych imigrantów w wielu niemieckich łaźniach publicznych.
Decyzja ta miała wkrótce fatalne konsekwencje nie tylko dla Niemiec, ale całej Europy. Teraz wiadomość już dotarła; po prostu podaj się za uchodźcę, a uzyskasz dostęp do Europy. Historie, zdjęcia, filmy i dowody obejrzały dziesiątki milionów ludzi w Pakistanie, Afganistanie, Bangladeszu, Indiach, Iraku, Afryce i świecie arabskim; „uchodźcom” dostawało wszystko. Europa była krainą mlekiem i miodem płynącą; darmowe domy i pieniądze, nie wspominając o młodych europejskich dziewczynach. Napływ nasilił się i od tego czasu tysiące ludzi z Trzeciego Świata przybywają codziennie do wybrzeży Europy, schowani w tylnych ciężarówkach, na gumowych pontonach, przy użyciu wszelkich dostępnych im metod. Lista europejskich ofiar, obejmujących wiele europejskich dziewcząt i niektóre dzieci, zamordowanych i zgwałconych przez tych najeźdźców, jest długa i rośnie z dnia na dzień. Rok 2015 rzeczywiście spowodował kryzys europejski – poważny, który trwa do dziś.
Jak zatem UE zareagowała na ten kryzys? Czy ogłosili stan wyjątkowy, w ogromnym stopniu zwiększyli bezpieczeństwo granic Europy lub pomogli w ułatwieniu wydalania na szeroką skalę osób, które nie mają wyraźnego prawa do przebywania w Europie? Czy w ogóle krytykowali szaloną decyzję Merkel o przyjęciu do Niemiec 1,1 miliona niesprawdzonych mężczyzn z Trzeciego Świata? Nie. Przywódcy UE zwarli szeregi wokół Merkel, utrzymywali, że „postąpiła słusznie” i nalegali, aby każdy naród europejski przyjął „sprawiedliwą część” migrantów. Zgadza się – od każdego narodu europejskiego – nie tylko Niemiec, których przywódca (a nie naród) zaprosił ich do środka, ale od Wielkiej Brytanii i wszystkich innych narodów europejskich – z których żaden nie zaprosił ani nie prosił o tych ludzi – oczekiwano teraz otwarcia drzwi.
Tłem referendum w sprawie Brexitu była inwazja migrantów na Europę
Cała Europa, jeśli nie większa część świata, obserwowała powyższe wydarzenia w czasie rzeczywistym. Brytyjczycy zobaczyli, że Unia Europejska, zamiast bronić swoich granic, wydawała się współdziałać w otwieraniu ich na masową imigrację osób innych niż biała. Należy pamiętać, że miało to miejsce latem 2015 r. – zaledwie rok przed planowanym głosowaniem w sprawie brexitu latem 2016 r.
Brytyjczycy głosowali za opuszczeniem UE niezwykle niewielką przewagą – 52% wobec 48%. Biorąc pod uwagę ten wynik w świetle zarysowanego powyżej dominującego krajobrazu geopolitycznego, wydaje się nie do pomyślenia, aby decyzja Merkel i reakcja UE na nią nie miały wpływu na to głosowanie. Rzeczywiście, wpływ kryzysu migracyjnego na głosowanie w sprawie urlopu został słusznie przewidział przez Business Insider pod koniec 2015 r. Biorąc pod uwagę, jak wąski był margines, rozsądnym założeniem jest, że gdyby kryzys migracyjny w 2015 r. nie miał miejsca, głosowanie w sprawie urlopu prawdopodobnie by nie miało miejsca. zwyciężyło.
Prawda jest taka, że dla milionów reakcja UE na kryzys migracyjny w 2015 r. była momentem „zdjęcia maski”. Przed 2015 rokiem nawet tak zwani „eurosceptycy” postrzegali główne problemy bloku jako próbę nadmiernego zaangażowania politycznego, nadmierny głód władzy, narzucenie nadmiernej biurokracji, uciążliwe ustawodawstwo i możliwą korupcję finansową. Wydarzenia z 2015 roku stworzyły znacznie bardziej złowieszczy obraz. Ci, którzy mówili o „globalistycznym superpaństwie”, nie brzmieli już jak teoretycy spiskowi. W czasie rzeczywistym byliśmy świadkami ułatwionego otwarcia granic Europy dla osób niebędących Europejczykami i widocznego pragnienia nie utrzymania integralności terytorialnej Europy, ale skoordynowanego, scentralizowanego dążenia do uczynienia samej Europy nieeuropejskiej wraz z masową imigracją osób niebędących białymi.
Jeśli Wielka Brytania głosowała za urlopem w celu ograniczenia imigracji z Trzeciego Świata, dlaczego od czasu Brexitu Wielka Brytania przyjęła rekordową liczbę imigrantów rasy innej niż biała?
To ważne pytanie, którym należy się zająć. Mam nadzieję, że udało mi się wykazać, że obawy związane z imigracją z trzeciego świata napędzaną przez UE spowodowały głosowanie w sprawie Brexitu. Logicznym (i prawidłowym) założeniem, jakie przyjęli wyborcy, było to, że po opuszczeniu UE Wielka Brytania nie będzie już podlegać „kwotom migracyjnym”, które UE narzuciła i które nadal próbuje narzucić państwom członkowskim UE. Drugie założenie było takie, że brytyjscy politycy zrozumieją przesłanie tego antysystemowego głosowania. Sam rząd brytyjski obiecał „odzyskać kontrolę nad naszymi granicami” po głosowaniu w sprawie Brexitu – zobowiązanie to powtórzył były premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
Smutna prawda jest taka, że nawet referenda, nie mówiąc już o obietnicach polityków, niekoniecznie mają jakiekolwiek znaczenie w naszej „demokracji”. Pomimo wielokrotnych obietnic konserwatystów dotyczących radykalnego ograniczenia imigracji (słynna obietnica Davida Camerona ograniczenia liczby do „dziesiątek tysięcy”) urzędujący rząd konserwatystów przewodził rekordowej liczbie imigracji, przewyższającej nawet liczbę popierającej otwarte granice administracji Nowej Partii Pracy, z ponad pół miliona wiz pracowniczych wydanych w ciągu jednego roku i ogromna liczba udzielonych wniosków o azyl. Większość wiz pracowniczych wydano Nigeryjczykom, Hindusom i Pakistańczykom.
Jestem głęboko przekonany, że oprócz ogólnej, ogólnoświatowej eskalacji programu zastąpienia wszystkich rdzennych Białych w ich ojczyznach, powyższe jest po części celową polityką mającą na celu „ukaranie” Brytyjczyków za głosowanie za Brexitem, przy pełnej świadomości, że zawsze chciałem radykalnego ograniczenia imigracji z Trzeciego Świata. Smutna prawda jest taka, że imigracja prawdopodobnie nie różniłaby się zbytnio w Wielkiej Brytanii, gdybyśmy głosowali za pozostaniem. Partia Pracy czy Konserwatysta, Brexit czy brak Brexitu, odgórny program zastąpienia białych i wywłaszczenia pozostaje niezmieniony i nadal nabiera tempa. Dlatego odpowiedź na powyższe pytanie można ująć w jednym słowie; zdrada.
Podsumowując
Od polskiego PiS sprzedającego wizy do Afryki po włoską Giorgię Meloni wybraną na podstawie obietnicy kontrolowania imigracji, z której wkrótce się wycofała – zdrada ze strony „konserwatywnych” establishmentów jest ostatnio niestety częstym tematem. Mam nadzieję, że artykuł ten dotrze do jak największej liczby Polaków i że przedstawiłem swoją tezę w sposób przekonujący. Nie tylko uważam, że poznanie prawdy jest niezbędne, ale ta kwestia jest dla mnie osobista. Jako jeden z brytyjskich elementów kolektywu Watching Poland wnoszę zrozumienie brytyjskiej polityki wraz z ciepłym szacunkiem dla Polski i jej obywateli. Odsuwając się od tego wszystkiego, raz po raz widzisz znajome wzorce; Żydowscy politycy agitujący na rzecz imigracji osób niebędących białymi do krajów Białych, podsycający wrogość wobec białych (tak jak zrobił to Ed Miliband wobec polskich imigrantów) i ostatecznie próbujący wbić klin między nami. Podobne wzorce pojawiają się teraz, gdy irlandzka niechęć jest kierowana w stronę (prawdziwych) ukraińskich uchodźców, zamiast na importerów z trzeciego świata, którzy dźgają dzieci, gwałcą i zabijają na ulicach i miastach Irlandii.
Wszyscy biali Europejczycy, czy to Brytyjczycy, czy Polacy, czy nie, zawsze będą mieli ze sobą znacznie więcej wspólnego niż z etnicznymi nie-Europejczykami. Kiedy naprawdę to zinternalizujemy i zobaczymy, kim naprawdę są nasi wrogowie, będziemy nie do zatrzymania.